Ya!

Mamy już za sobą trzynastą odsłonę nowej serii 🙂 “Ash vs Leon! Droga ku potędze!” to bezpośrednia kontynuacja, lecz nie powtórka seansu sprzed tygodnia – mimo licznych podobieństw jest on odmienny i odświeżający. Jeżeli nie mieliście jeszcze okazji zapoznać się z najnowszym odcinkiem, możecie znaleźć go tutaj; siłą rzeczy, tekst zawiera spoilery. Zapraszam do lektury!

Poszukiwania słowa-klucza dla drugiej przygody w Galarze mogłyby zaprowadzić nas między innymi do rzucającego się w oczy określenia “Dynamax”. Najświeższe epizody wręcz obfitują w nowe informacje na temat tego zjawiska – dowiedzieliśmy się z nich chociażby o istnieniu w świecie anime rozróżnienia na (jak na razie) dwa rodzaje transformacji, a także poznaliśmy trzy następne formy Gigantamax i niejeden ruch używany przez gigantyczne Pokémony. Co więcej, serialowy D-max rzeczywiście okazał się zmodyfikowany czy też zaadaptowany na potrzeby swojego medium; jest on tu najwyraźniej bardziej rozpowszechniony i jeszcze potężniejszy niż w materiale źródłowym, G-max zaś występuje znacznie częściej, co zresztą tłumaczy stosunkowo niewielka ilość “galarskich” odcinków. Interesującą kwestię zdaje się stanowić do tego… fizyczność przemienionych stworków. Jeden z przedpremierowych wywiadów przeprowadzonych z producentem i reżyserem Sword i Shield ujawnia, że w grach forma Dynamax to jedynie rodzaj projekcji, jednak wzbijające się co chwilę kłęby kurzu czy pękająca z hukiem infrastruktura stadionu mówią nam dość wyraźnie, że twórcy serialu postanowili zdecydować się na alternatywne podejście.

Gdyby anime Pokémon odznaczało się nieco większym realizmem, Dynamax miałby zapewne niewielu mniej przeciwników niż zwolenników

Innym słowem-kluczem dla najnowszego odcinka dwuczęściowego mógłby zostać z kolei “mistrz” lub może “Mistrz”. Mistrzem jest tu bez wątpienia Leon – niepokonany Czempion Galaru i aktualny Mistrz Świata w walkach Pokémon. Mistrzem jest tu także Ash – Czempion Aloli. Wszystko wskazuje jednak na to, że zapewne w przeciwieństwie do Leona, głównego bohatera anime czeka dalszy rozwój na tym polu. Marzenie o zostaniu Mistrzem zdaje się należeć do najważniejszych cech Asha – stanowi ono niezmienną i niesłabnącą w zasadzie motywację, nieustannie skłaniającą go do podróżowania i przeżywania kolejnych przygód. Chociaż zamiar ten towarzyszy protagoniście od pierwszego epizodu serialu, do tej pory nie zostało tak właściwie wyjaśnione, co dokładnie on oznacza, nowa seria jednakże może przynajmniej uchylić rąbka tej świadomie wykreowanej tajemnicy. W szóstej jej odsłonie Ash zdradza, że tytuł (status?) Mistrza to “Dużo, dużo więcej!” niż zostanie najlepszym Trenerem na świecie, teraz zaś przedstawił swój nowy cel – zwyciężenie Leona – jako “pierwszy krok” ku spełnieniu swojego wiodącego zamierzenia.

“Ash vs Leon! Droga ku potędze!” wyróżnia nie tylko bohatera z Alabastii, ale również tego, który pochodzi z otaczających ją lasów. Zgodnie z oczekiwaniami, Pikachu okazuje się być zdolny do Gigantamaksu, jego więź z Ashem za to zostaje podkreślona przez brak konieczności użycia metod i przedmiotów, których potrzebują nawet Charizard i Leon. Projektanci z Game Freaka postawili przed storyboardzistami i animatorami z OLM niełatwe i interesujące zadanie – design przemienionego Pikachu, oparty na jego wizerunku z początku istnienia Pokémonów, prezentuje się zgoła inaczej niż obecna wersja maskotki marki. Mocny, ciężki i powolny, “kieszonkowy” “stworek” zdaje się być do tego na swój sposób ryzykowny czy też odważny; kojarzy się on z otyłością, co może spotkać się z krytyką lub w gorszym przypadku i wywołać pewną kontrowersję. Co więcej, Gigantamax Pikachu stanowi wyzwanie zapewne też dla swojej seiyuu. Ikue Ootani posiada wprawdzie ponad dwudziestodwuletnie już doświadczenie w podkładaniu głosu pod elektrycznego startera, lecz jego nowa forma wymaga odmiennego stylu gry, a także efektywnego przekazania bardziej intensywnych i negatywnych emocji, z czym zresztą japońska aktorka poradziła sobie doskonale.

Wraz z najstarszymi protagonistami serialu wystąpili tu też jego najstarsi antagoniści. Zespół R po raz pierwszy w ósmej generacji pojawia się w dwóch odcinkach pod rząd, tym samym wyraźniej zaznaczając swoją obecność w Pokémonach 2019 oraz rozszerzając swoją działalność na Galar. Jednocześnie miejsce ma niemały character development kryminalistów – i oni przedstawiają swoją nową aspirację, jaką okazuje się być wejście w posiadanie stworka potrafiącego dynamaksować. Odnoszą przy tym swoisty sukces, którego kontynuacja zdaje się być niełatwa do przewidzenia; nie jest jasne, czy urokliwy Chewtle pozostanie z Zespołem, a jeżeli tak, jaką dokładnie postać przybiorą ich stosunki. Coraz bardziej złożony, wizerunek przestępców ubarwia do tego ich niekonwencjonalny Rotom Phone, równie indywidualistyczny i nieprofesjonalny jak jego użytkownicy. Głos i kwestie przebywającego w urządzeniu Pokémona przyciągają uwagę nawet w zestawieniu z kreacjami Jessie czy Jamesa, czyniąc Rotoma Zespołu godnym rywalem dla Rotoma Gou, do których to spotkania, można mieć nadzieję, z czasem w nowej serii dojdzie.

Najświeższy odcinek anime ósmej generacji jak najbardziej mi się spodobał. Twórcom udało się skutecznie uniknąć zagrażającej tu nieco monotonii, obniżając tempo akcji oraz kładąc akcent tym razem na relacje pomiędzy ludzkimi i pokémonowymi bohaterami. Mimo swojej niezaprzeczalnej koncentracji na pierwszym protagoniście, “Ash vs Leon! Droga ku potędze!” nie pomija także Gou, którego wiedza i ułożenie ponownie zdają się tworzyć umiejętnie zaplanowaną całość z entuzjazmem i determinacją przyszłego Mistrza.

Zachęcam do dzielenia się wrażeniami!

Mata aou!