Ohayou!

Mamy już za sobą siedemnasty epizod anime ósmej generacji 🙂 “Scorbunny i niespodziewany atak! Walka o lepsze jutro!” to śmiały i innowacyjny seans skoncentrowany na rozwoju postaci pierwszo- oraz drugoplanowych. Jeżeli nie mieliście jeszcze okazji zapoznać się z najnowszym odcinkiem, możecie znaleźć go tutaj; siłą rzeczy, tekst zawiera spoilery. Zapraszam do lektury!

Wprowadzenie Scorbunny’iego, które to miało miejsce trzynaście epizodów temu, dość wyraźnie wskazało go jako postać pełną potencjału. Z jednej strony przebiegły i niestroniący od oszukiwania czy okradania innych, z drugiej zaś sprawny i obdarzony silną empatią, a do tego wszystkiego jeszcze uparty i ambitny, Pokémon z ulic Wyndonu posiadał wyjątkowy zestaw (częściowo) kontrastujących ze sobą wyróżników. Wizerunek ten jednak uległ zmianie niemalże natychmiastowo – poznanie Gou i wyruszenie w podróż osłabiło część mniej reprezentatywnych cech Scorbunny’iego, podczas gdy inne w praktyce wyeliminowało. Co więcej, wprawdzie twórcy jak najbardziej zadbali o to, żeby ognisty starter był w serialu obecny, lecz od chwili dołączenia do swojego Trenera nie nastąpiły w jego przypadku żadne w zasadzie szczególne rozwinięcia. Najświeższy odcinek jednakże stanowi zakończenie tego impasu – wieloetapowy i klarownie przedstawiony konflikt pomiędzy Gou i Scorbunny’im przywodzi na myśl dynamiczny początek ich znajomości, wraz z ówczesnym usposobieniem Pokémona-królika. Jakkolwiek trudno byłoby stwierdzić dokładnie, jak potoczą się odtąd relacje duetu, teraz już raczej nie należy obawiać się tutaj zbytniego rozczarowania.

Ewolucja buddy’iego orańskiego protagonisty została przygotowana umiejętnie i z dbałością o szczegóły; pierwszą metamorfozę “ważnego” Pokémona Gou cechuje między innymi imponująca animacja i świetna choreografia. Nieoczekiwany cliffhanger seansu, będący jej bezpośrednim następstwem, z kolei niewątpliwie robi wrażenie, jednak ostatecznie nie zdaje się stanowić aż tak dużego zaskoczenia. Doświadczenie potrzebne do ewolucji Scorbunny zgromadzić mógł chociażby w trakcie trudnych miesięcy czy lat spędzonych w stolicy Galaru, jako przyczyny za to wystarczają jego ognisty temperament (:P) oraz… nieudolność jego Trenera. Poczynając od braku reakcji na aroganckie zachowanie Darmanitana, Gou popełnia szereg rażących wręcz błędów, tym samym prezentując sobą nieszczególnie jeszcze wysoki poziom trenerskich umiejętności. Niestety najwyraźniej i w Świecie Pokémon ilość niekoniecznie idzie w parze z jakością – kolekcjoner ten odznacza się rzadko spotykanym entuzjazmem i skutecznością w uzupełnianiu Pokédeksu, na czym jednak tracić zdaje się jego stosunek do schwytanych już stworków.

Nie mniej interesująco ukazana została tu druga główna grupa Trenerów, jaką stanowi w nowej serii Zespół R. Zaraz po horrorze czas przyszedł na humorystyczne odniesienie do kina gangsterskiego, w którym to nie zabrakło nawet takich elementów jak złowróżbny motyw muzyczny z użyciem pianina czy kryjówka przestępców stylizowana na podrzędny bar. Być może sekwencja ta łączy się w jakiś sposób z pewną… ordynarnością, jaką można zaobserwować u Zespołu w dalszej części sceny osadzonej w ich orańskiej bazie; w każdym razie ewidentnie stanowi ona spójną całość z błyskotliwym Nasty Plot Shiritori, będącym kolejną pokémonową wersją popularnej japońskiej gry językowej. Uwagę zwraca na siebie także powrót Chewtle’a – stworek ten, wychodzi na jaw, dysponuje niemałą siłą, zaś członkiem kwartetu, z którym jest on najmocniej związany zdaje się być Jessie. Chociaż początkowe ósmogeneracyjne operacje kryminalistów nie sugerowały tego szczególnie dosadnie, na przestrzeni ostatnich odcinków zaczynają oni coraz bardziej przypominać swój żywy, złożony image z serii Sun i Moon.

Zwracając się bezpośrednio do widzów, Meowth dokonuje tak zwanego burzenia czwartej ściany, czyli swoistego zaakceptowania swojej fikcyjności

Fabuła najświeższego epizodu zawiera niejedną napiętą lub podniosłą sytuację, które z kolei stwarzają pole do popisu dla jego obsady. Po raz pierwszy od sześciu odcinków wystąpiła tu Kana Hanazawa (Koharu), której bohaterki zdaje się nieco brakować w Pokémonach 2019 chyba w sporej mierze właśnie z powodu jej seiyuu. Niespodziankę stanowi też przekonujący głos chełpliwego Darmanitana – ponownie Yasuhiro Mamiya – nadający charakteru kluczowej dla późniejszych wydarzeń scenie w Parku Sakuragi. Największe wyzwanie jednak stanęło tu przed innym aktorem, a mianowicie Megumi Hayashibarą. Obie jej obecne główne role w Pokémonach, czyli Scorbunny i Jessie to centralne postacie seansu, w dodatku rozemocjonowane jeszcze bardziej niż z reguły, a także biorące udział w różnorodnych konfliktach. Ludzka i pokémonowa, starsza i młodsza, “zła” i “dobra” – mimo wymagających okoliczności, obydwie kreacje Hayashibary odegrane zostały równie dobrze, jeśli nie jeszcze lepiej niż zwykle. Niewiadomą jest tu za to rola milczącego na razie Raboota, którego seiyuu dopiero przyjdzie nam poznać.

Inne klasyczne produkcje, w których można usłyszeć Megumi to między innymi Neon Genesis Evangelion i Tekkaman Blade | Źródło: https://japan-animemusic.com/artist/megumihayashibara

Najnowsza odsłona anime ósmej generacji bardzo miło mnie zaskoczyła. Po “Scorbunny i niespodziewany atak! Walka o lepsze jutro!” widać raczej jasno, że Japończykom zależało na uczynieniu epizodu prowadzącego do ewolucji jego tytułowego bohatera niezapomnianym, i cel ten udało im się w pełni zrealizować. Pozostaje jedynie mieć nadzieję, że do linii ewolucyjnych Grookey’iego i Sobble’a, których serialowe debiuty w dalszym ciągu nie nastąpiły, podejdą oni z przynajmniej porównywalną dokładnością, kreatywnością i profesjonalizmem.

Zachęcam do dzielenia się swoimi wrażeniami!

Mata aou!