Ohayou!

Dwudziesta druga odsłona Pokémonów 2019 jest już za nami 🙂 “Żegnaj, Raboot!” to starannie zaplanowany i wykonany epizod skoncentrowany na “drugiej” parze protagonistów i jednocześnie jednym z niezawodnie powracających motywów serialu. Jeżeli nie mieliście jeszcze okazji zapoznać się z najnowszym odcinkiem, możecie znaleźć go tutaj; siłą rzeczy, tekst zawiera spoilery. Zapraszam do lektury!

Pokémony stanowią wyjątkowo długie anime – są one produkowane i emitowane nieprzerwanie (:P) od tysiąc dziewięćset dziewiątego siódmego roku. Na przestrzeni ponad dwudziestu trzech już lat obecności kieszonkowych stworków w japońskiej telewizji, przez większość tego czasu przedstawiających się bardziej jednak schematycznie niż obecnie, w zasadzie niemożliwym było uniknięcie powielania niektórych rozwiązań fabularnych. Jedno z nich to “fałszywe pożegnanie”, którego raczej reprezentatywny przykład stanowi punkt kulminacyjny najświeższego epizodu. Jakkolwiek być może nieszczególnie realistyczny, scenariusz ten z całą pewnością spełnia tu swoją rolę – umożliwił on zawarcie w scenopisie czy scenorysie skutecznego zamknięcia “wiszącej” już nieco kwestii niechęci Raboota do Gou i tym samym otwarcie nowego rozdziału ich wspólnych przygód. Jeszcze inna jego zaleta to nacisk, jaki wywiera on na Daikim Yamashicie (Gou), który to seiyuu zdaje się posiadać zauważalne predyspozycje właśnie do sekwencji mających za zadanie podkreślić silne emocje bohaterów w poruszających sytuacjach.

Trochę inaczej prezentuje się tu udział Megumi Hayashibary, która, wychodzi na jaw, odgrywa postać ognistego startera także po jego ewolucji. Skryty i oszczędny w “słowach”, Raboot odzywa się z częstotliwością tak niewielką, że czasami ma to miejsce zaledwie raz na odcinek. Tym razem jednak, zgodnie z oczekiwaniami, ilość wypowiedzi Pokémona-królika była bezprecedensowo wysoka, dzięki czemu uzyskaliśmy kolejne potwierdzenie umiejętności legendarnej aktorki – ciche, niechętne kwestie stworka stanowią właściwie odwrotność jego zachowania przed przemianą, lecz pozostają niezmiennie doskonałe. Raboot nie jest zresztą jedynym bohaterem epizodu, którego wykreowanie zwraca na siebie uwagę; ma on tu konkurencję chociażby w postaci szeregu stworków z Hoenn, przynależnych do przeróżnych gatunków. Starannie zagrane mimo swojej epizodyczności, Pokémony te łączą siły z towarzyszem Gou w pełnej energii tanecznej bitwie, która zaskakuje do tego odmiennością od standardu poprzednich seansów, co do jednego zawierających zamiast tego “klasyczną” walkę czy konfrontację jakiegoś rodzaju.

Raboot pieczętuje swoje zwycięstwo przy pomocy Charizard Pose Leona, co może sugerować, że należy on do licznych fanów galarskiego Czempiona

Można by także uznać, że pokaz ten pasuje do charakteru Hoenn, czyli miejsca akcji najnowszego odcinka. Podobnie jak Unova, trzeci region Świata Pokémon posiada dwa oblicza, z tą jednak różnicą, że w przypadku południowej wyspy stanowią one momentami wręcz trudną do rozdzielenia, harmonijną całość. Pierwsze z nich – nowoczesne, komfortowe i zaawansowane technologicznie – ukazane zostało w siódmym epizodzie Pokémonów 2019, “Żegnaj, Raboot!” zaś przedstawia drugie – spokojne, refleksyjne i bliskie natury. Oba te elementy składowe wizerunku Hoenn, przenikające się nawzajem na różne sposoby, zdają się być równie odpowiednie do poruszania sztandarowej tematyki tropikalnej krainy; teraz z kolei przywodząc na myśl Alolę, łączy się ona z zagadnieniami takimi jak osobiste doświadczenia czy relacje budowane przez ludzi i Pokémony. W rezultacie decyzja twórców o osadzeniu w Hoenn finału narastającego od dłuższego czasu konfliktu sprawia wrażenie trafionej i uzasadnionej, a do tego przywraca anime zajmujący motyw podróży po siedmiu aż odcinkach rozgrywających się w Oranii.

Houen-chihou, Mishiro Town

Oryginalny, dualistyczny region to lokacja, w której zaprojektowanie Japończycy zmuszeni byli włożyć dużo pracy; Hoenn stanowi pierwszy obszar uniwersum kieszonkowych stworków wprowadzony po ich słynnym “okresie świetności”, a także setting pierwszych w ich historii gier z głównej serii na niezaprzeczalnie nową konsolę. Stworzony wówczas dokładny, wyrazisty styl graficzny zdaje się być aktualny w dalszym ciągu, co zaobserwować można w trakcie trwania całego w zasadzie seansu. Jednocześnie “prawdziwe” i niepozbawione uroku, klarowne tła Littleroot i Centrum Pokémon, przed którymi nieraz znajduje się niewiele postaci i animacji, świadczą ponadto o pewnej uniwersalności óśmogeneracyjnej “kreski”, do tej pory spełniającej swoje zadanie bez zarzutu, i to mimo dużej liczby i różnorodności ukazywanych miejsc. Wśród lżejszych sekwencji odcinka wyróżniają się tu między innymi nieskomplikowane, lecz bardzo efektywne komiczne ujęcia, które można by w dodatku określić jako bliskie rzeczywistości w swoim podobieństwie do popularnych wyobrażeń na temat zachowania osób płci oraz w wieku Gou i Asha.

Najświeższy epizod nowej serii zapowiadał się interesująco, lecz mimo to okazał się być dla mnie miłym zaskoczeniem. Choć może on sprawiać wrażenie raczej prostego dzieła, moim zdaniem “Żegnaj, Raboot!” stanowi niemały sukces na niejednym polu – czy to narracji, czy to charakterologii, czy to oprawy dźwiękowej i graficznej. Powiedziałbym też, że jest to jeden z tych rzadkich nawet w ósmej generacji odcinków, którym trudno byłoby przypisać jakąkolwiek wyraźną wadę, co stawia go na równi z seansem zawierającym… złapanie Scorbunny’iego przez Gou.

Zachęcam do dzielenia się swoimi wrażeniami!

Mata aou!